edukacja 

 

Szkoła Podstawowa w Wiśle Małej

"TRZYNASTKA "

dobra szkoła

27 marca 2023

Sukces Klaudii Nogawicy

Miło jest nam wszystkich poinformować, że uczennica klasy ósmej Klaudia Nogawica zdobyła III miejsce w konkursie pt: ,,Śladami księżnej Daisy”. Organizatorem konkursu był Zespół Szkół Politechnicznych,, Energetyk ‘’w Wałbrzychu, a jego adresatami uczniowie szkół pszczyńskich i wałbrzyskich, z racji partnerstwa miast Pszczyna- Wałbrzych. Uczniowie mogli przygotować pracę plastyczną lub literacką, a oceniani byli w kilku kategoriach wiekowych. Klaudia przygotowała opowiadanie pt:,, Stokrotka i jej wielkie serce” w którym opisała działalność charytatywną księżnej w czasie I wojny światowej. Opowiadanie zyskało uznanie jury i jako jedyna praca spośród nadesłanych z powiatu pszczyńskiego, zostało nagrodzone III miejscem ( miejsce I i II przypadło uczniom wałbrzyskich szkół). 23 marca, w trakcie uroczystej,, Herbatki z księżną Daisy ‘’w wałbrzyskiej bibliotece nasza Laureatka odebrała dyplom i nagrody rzeczowe. Sukces Klaudii jest tym większy, że na konkurs nadesłano 90 prac literackich.

 

 

 

 

 

 

Była godzina 11.35. W życiu Daisy rozpoczęło się kolejne upalne lato. Słońce świeciło w całej swojej okazałości, toteż Daisy przebywała w stajni ze swoim ogierem, który zwał się Rapid Roan. Akurat miała go nakarmić, kiedy do stajni wbiegła zdyszana Dolly.

-Moja Pani, w Sarajewie doszło do zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda!

-Skąd panienka posiada takie wieści? - zapytała Daisy i zamarła

w bezruchu.

-Od kamerdynera, przeczytał o tym w gazecie i zdecydowałam szybko Panią o tym poinformować.

Księżna zaniemówiła. Arcyksiążę tak jak i ona należał do arystokracji,

był z tego samego świata, a teraz nie żył zabity przez zamachowca. Daisy wybiegła ze stadniny, a koń poruszył się nerwowo, gdyż poczuł niepokój, jednak Dolly go uspokoiła.

Maria Teresa biegła przed siebie, w końcu wpadła do sypialni i usiadła na swoim łóżku.

-Biedaczyna - pomyślała - nawet się tego nie spodziewał, że już nie dożyje lata. Jednakże kto mógł to zrobić? I dlaczego tacy okrutnicy egzystują na tym świecie? - przykra sprawa - pomyślała.

Chwilę potem postanowiła o całej sprawie porozmawiać ze swoim teściem Janem Henrykiem XI. Jak wiadomo jej mąż był zawsze bardzo zajęty, a poza tym od dłuższego czasu w ogóle ze sobą nie rozmawiali.

 

Miesiąc później wybuchła I wojna światowa. W głowie Daisy pojawiły się niepokojące pytania. Obawiała się, że nie będzie mogła pomagać ludziom niepełnosprawnym i chorym na wszelakie choroby,

tak jak to robiła do tej pory.

-Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. - Księżna zaprzątała sobie głowę tą myślą całe popołudnie.

Trzy godziny później księżna siedząc na tarasie już w białej sukience, ukoiła nurtujące ją myśli pysznym puddingiem, gdyż miała na niego wielką ochotę. Ta chwila jednak nie trwała wiecznie. Była zapatrzona

w gwiazdy, które lśniły w całej swojej okazałości

i zastanawiała się dalej.

-W jaki sposób mogę pomóc innym w tych nędznych czasach?- rozmyślała.

Gdy zrobiło się jej zimno, postanowiła położyć się do łóżka.

Mimo że była bardzo zmęczona, nie potrafiła zasnąć.

Następnego dnia księżna wstała niewyspana, więc bardzo mozolnie ubrała się i zjadła śniadanie. Postanowiła, że przed południem uda się na spacer do lasku, by zaczerpnąć świeżego powietrza i trochę się rozbudzić.

Ubrała aksamitny płaszcz, który podkreślił jej wdzięk i ruszyła

w drogę. Straciła poczucie czasu i oddaliła się bardzo daleko od zamku, gdy nagle coś przykuło jej uwagę. Daisy spostrzegła dwóch niemieckich oficerów i postanowiła ich podsłuchać. Oczywiście Daisy schowała się za konarem drzewa, by przypadkiem jej nie zauważono.

-Zgubiłem tego chłopca! - powiedział jeden z nich.

-Dobra, na pewno nie odszedł zbyt daleko. Gdzieś tu się pewnie szwęda - odrzekł drugi.

Towarzysze rozglądali się za małym, drobnym chłopcem dobre 15 minut, aż w końcu zrezygnowali i oddalili się.

Księżna czując się już bezpiecznie wyszła z ukrycia i udała się

w powrotną drogę. Przeżyła już za dużo wrażeń, jak na jeden dzień.

Nie minęła chwila, a usłyszała jakiś szmer.

-TRZASK - gałąź przed jej oczyma runęła na ziemię.

W tym samym momencie Daisy zobaczyła małego chłopca.

Był cały poraniony .

Uklękła i delikatnie nim potrząsnęła.

Pomyślała, że to właśnie jego szukali oficerowie.

-Słyszysz mnie? - zapytała szeptem.

Chłopiec otworzył oczy, jednak nie potrafił się ruszyć. Gdy zobaczył kobietę na początku chciał uciec, bo był oszołomiony, ale ta szybko dała mu znak, że jest bezpieczny, z resztą był ranny w nogę i daleko

by nie odszedł.

-Nic Ci nie zrobię - obiecała Daisy - Chyba złamałeś nogę.

Księżna podniosła go delikatnie, przecież nie chciała zrobić mu krzywdy.

-Jak masz na imię? - zapytała.

-Jestem Christoph - odpowiedział chłopiec.

-Zaniosę Cię do mojego zamku i tam Cię dokładnie opatrzę.

Właśnie w tym momencie Daisy już wiedziała jak może pomóc innym

w czasie wojny.

Gdy dotarli do zamku, księżna razem z Dolly opatrzyły Christoph’a. Okazało się, że chłopak jest sierotą.

Nadział się na oficerów całkiem przypadkiem szukając pożywienia

i zapewne wzbudził w nich podejrzenia, skoro chcieli go schwytać.

-Jeden oficer zaczął mnie gonić, ale go zgubiłem i wdrapałem się na drzewo. Szkoda że, nie zwracałem uwagi na suche gałęzie, bo poraniły mnie w ręce i w twarz. W dodatku złamałem nogę.

Po tej opowieści Daisy nakarmiła Christopha.

Chłopak nie wyglądał dobrze. Był przeraźliwie wychudzony

i blady. Księżna pozwoliła mu przebywać u niej do momentu,

aż wydobrzeje. Niestety wszystko zrobiła w ukryciu przed jej mężem Hansem Heinrichem XV.

Po dwóch tygodniach Christoph pożegnał się z Daisy i jej przyjaciółką Dolly, i dołączył do sierocińca.

Księżna zaczęła bardzo intensywnie i poważnie zastanawiać się

nad dołączeniem do Czerwonego Krzyża.

-Ta cała sytuacja sprzed dwóch tygodni spowodowała, że zrozumiałam, iż muszę się bardzo zaangażować w pomoc humanitarną.

-Nie mogę tak bezczynnie czekać na koniec wojny - powiedziała.

I tak się stało. Księżna dołączyła w 1914 roku do Czerwonego Krzyża

w Berlinie w dzielnicy Tempelhof. Daisy szybko została tam przyjęta jako pielęgniarka.

W kolejnych dniach księżna pracując już jako wolontariuszka doglądała chorych i rannych żołnierzy. Z każdym rozmawiała i każdemu chciała pomóc. Bardzo często pomagała lekarzom w amputacjach, współpracując z doktorem Kisterem. Potrafiła pracować w trudnych warunkach. Żołnierze i cywile zazwyczaj byli w fatalnym stanie. Jedni byli bez rąk, bez nóg, czy bez oczu.

Innym krew wylewała się z uszu lub było trzeba ich reanimować.

Księżna bardzo dokładnie pielęgnowała swoich podopiecznych.

Nie było jej łatwo, ale była zawzięta i zdeterminowana.

W pociągu sanitarnym poznała wiele osób lecz z jedną z nich przebywała bardzo często. Był to młody Francuz - Lucas. Miał zaledwie 20 lat, a teraz leżał na łóżku polowym w pociągu sanitarnym.

-Wezwano mnie na front zachodni. Jednak nie pamiętam zbyt wiele. Chyba walczyłem … - mężczyzna zamilkł.

-Walczyłeś w bitwie pod Marną - odpowiedziała za niego Daisy. Dowiedziała się tego od lekarzy.

-Tak, masz rację. Przez cały ten stres mam niekontrolowane zaniki pamięci. Myślałem, że nie przeżyję tej ofensywy. Trzeba przyznać, że wróg jest bardzo agresywny. Niemcy na nas bardzo napierali. Jednak myślę, że mamy wielką przewagę i wygramy tą bitwę- odważniej odpowiedział Lucas.

-Też mam taką nadzieję - uśmiechnęła się do niego - teraz odpoczywaj, jesteś ranny. Zostałeś postrzelony w brzuch, ale jak na razie Twój stan jest w normie - rzekła i usiadła bliżej chłopaka.

Każda leżąca tam osoba miała traumę i złe wspomnienia.

-Wojna jest okrutna - pomyślała Daisy, jednak chciała rozweselić

w jakiś sposób nowo poznanego chłopaka, więc zaśpiewała mu piosenkę.

Gdy to uczyniła, przypomniały się jej koncerty humanitarne, na których występowała, sztuki i inscenizacje wystawiane w teatrach. Na samą myśl Daisy rozpromieniła się razem z Lucasem. Mężczyźnie bardzo spodobała się ta piosenka. Potem jeszcze chwilę rozmawiali ze sobą. Gdy skończyli księżna poszła po prowiant dla podopiecznych. Kiedy już to zrobiła wymieniła się wartą z inną wolontariuszką i poszła się przespać, by móc znów w pełni sił udzielać pomocy podopiecznym.

Następnego, bardzo pochmurnego dnia Daisy razem z doktorem Kisterem i innymi sanitariuszkami operowali Williama. Był to bliski kolega jednej z pielęgniarek. Operacja trwała kilkanaście godzin. Wszyscy musieli być niezmiernie dokładni i skupieni. William walczył o życie.

Na szczęście zabieg zakończył się sukcesem.

Wieczorem, kiedy Daisy udała się do pacjenta, by sprawdzić jak się czuje. Zauważyła, że chory chce jej o czymś powiedzieć.

-Nie potrafię tego zapomnieć - zaczął William - Uciekałem wraz

z innymi żołnierzami przed ostrzałem. Byliśmy otoczeni.

Biegłem przed siebie. Wokół leżało pełno ciał.

Gdy już się oddaliłem myślałem, że jestem bezpieczny, jednak nadal słyszałem strzały. Byłem schowany w gąszczu krzewów, ale postanowiłem się rozejrzeć. I to był błąd. Nie sprawdziłem otoczenia dokładnie. Postrzelili mnie w nogę i ramię.

Tak jak widać - opowiadał mężczyzna.

-Mój Boże! - Daisy niedowierzała. Coraz częściej dowiadywała się jaka wojna jest straszna i zła.

-Dziękuję, że mnie wysłuchałaś - William był wdzięczny za poświęcony mu czas - i podziękuj wszystkim lekarzom i wolontariuszom. Zawdzięczam Wam życie - powiedział z wdzięcznością mężczyzna.

-Po to tutaj jesteśmy. Ratujemy Was i wspieramy. Tak jak Wy to robicie dla ojczyzny - odrzekła księżna po czym udała się podziękować sanitariuszom w imieniu Williama.

Jeszcze innego dnia księżna jadąc pociągiem sanitarnym odwiedziła obóz jeńców angielskich pod Berlinem, gdzie została posądzona o szpiegostwo na rzecz Anglii. Na polecenie władz wojskowych musiała zrezygnować z działalności, jako siostry Czerwonego Krzyża i wyjechać do Książa.

-Straciłam pracę, mój mąż chce się ze mną rozwieść i zaczynam chorować na stwardnienie rozsiane - żaliła się Daisy swojej powierniczce Dolly.

-Moja Pani, w końcu znajdzie Pani pracę, a chorobą proszę się nie przejmować. Niech Pani się uśmiechnie, zrobiła już Pani tak dużo. Mało kto by tak postąpił. Bardzo się Pani poświęca dla społeczeństwa - Dolly za wszelką cenę chciała pocieszyć księżną.

Po jakimś czasie do Daisy znowu wrócił duch nadziei. Znowu tryskała energią i była pełna życia. W 1916 roku zapisała się do Czerwonego Krzyża, ale tym razem austriackiego.

-Jedziemy na front zachodni - poinformowała księżną jedna z sanitariuszek.

Daisy jeździła pociągiem sanitarnym D-3 pomiędzy Francją a Niemcami. Opiekowała się osiemdziesięcioma pacjentami.

Oprócz dobrych kontaktów z podopiecznymi zawierała również przyjaźnie lub znajomości z pielęgniarkami. Jedną z nich była Madison, córka jednego z pacjentów. Dziewczyna często zwierzała się Daisy.

-Mój ojciec Joseph jest żołnierzem, który trafił do pociągu

z ciężkimi wewnętrznymi poparzeniami. Niestety podczas ataku on

i wiele innych schronili się w okopach, gdzie niespodziewanie wpuszczono gaz bojowy - z płaczem wypowiedziała Madison.

Księżna, która widziała już tak wiele i wydawałoby się, że w jakimś stopniu jest silna emocjonalnie, ta opowieść naprawdę przytłoczyła.

-Mogę sobie tylko wyobrazić jak się czujesz, ale szczerze Ci współczuję. Pamiętaj że nie jesteś sama - powiedziała Daisy przytulając koleżankę.

-Mamy tutaj przecież dobrych oddanych lekarzy, którzy na pewno pomogą Twojemu ojcu - to powiedziawszy obie wróciły do swoich obowiązków.

Po kilku miesiącach ciężkiej i rzetelnej pracy Daisy wróciła do zamku

w Książu. W Szczawnie-Zdroju Maria Teresa postanowiła przekształcić “Hotel Grand” w szpital polowy zwanym lazaret.

-Osobiście oznajmiam, że w szpitalu jest miejsce nie tylko dla oficerów, lecz także dla żołnierzu niższej rangi - powiedziała dumna Daisy do personelu.

Dzięki znajomościom księżnej związanej z działalnością charytatywną Czerwonego Krzyża sprowadziła do szpitala specjalistów z Tempelhof

i grupę wykwalifikowanych pielęgniarek. Daisy w dalszym ciągu doglądała lazaret, odwiedzała pacjentów troszcząc się o nich tak jak w pociągu D-3.

-Zrozumiałam, że moją misją jest pomaganie i nie wyobrażam sobie spocząć na laurach, gdy wokoło tyle potrzebujących, a ja przecież kocham ludzi - powiedziała Daisy.

 

 

 

 


 

 

 

Była godzina 11.35. W życiu Daisy rozpoczęło się kolejne upalne lato. Słońce świeciło w całej swojej okazałości, toteż Daisy przebywała w stajni ze swoim ogierem, który zwał się Rapid Roan. Akurat miała go nakarmić, kiedy do stajni wbiegła zdyszana Dolly.

-Moja Pani, w Sarajewie doszło do zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda!

-Skąd panienka posiada takie wieści? - zapytała Daisy i zamarła

w bezruchu.

-Od kamerdynera, przeczytał o tym w gazecie i zdecydowałam szybko Panią o tym poinformować.

Księżna zaniemówiła. Arcyksiążę tak jak i ona należał do arystokracji,

był z tego samego świata, a teraz nie żył zabity przez zamachowca. Daisy wybiegła ze stadniny, a koń poruszył się nerwowo, gdyż poczuł niepokój, jednak Dolly go uspokoiła.

Maria Teresa biegła przed siebie, w końcu wpadła do sypialni i usiadła na swoim łóżku.

-Biedaczyna - pomyślała - nawet się tego nie spodziewał, że już nie dożyje lata. Jednakże kto mógł to zrobić? I dlaczego tacy okrutnicy egzystują na tym świecie? - przykra sprawa - pomyślała.

Chwilę potem postanowiła o całej sprawie porozmawiać ze swoim teściem Janem Henrykiem XI. Jak wiadomo jej mąż był zawsze bardzo zajęty, a poza tym od dłuższego czasu w ogóle ze sobą nie rozmawiali.

 

Miesiąc później wybuchła I wojna światowa. W głowie Daisy pojawiły się niepokojące pytania. Obawiała się, że nie będzie mogła pomagać ludziom niepełnosprawnym i chorym na wszelakie choroby,

tak jak to robiła do tej pory.

-Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. - Księżna zaprzątała sobie głowę tą myślą całe popołudnie.

Trzy godziny później księżna siedząc na tarasie już w białej sukience, ukoiła nurtujące ją myśli pysznym puddingiem, gdyż miała na niego wielką ochotę. Ta chwila jednak nie trwała wiecznie. Była zapatrzona

w gwiazdy, które lśniły w całej swojej okazałości

i zastanawiała się dalej.

-W jaki sposób mogę pomóc innym w tych nędznych czasach?- rozmyślała.

Gdy zrobiło się jej zimno, postanowiła położyć się do łóżka.

Mimo że była bardzo zmęczona, nie potrafiła zasnąć.

Następnego dnia księżna wstała niewyspana, więc bardzo mozolnie ubrała się i zjadła śniadanie. Postanowiła, że przed południem uda się na spacer do lasku, by zaczerpnąć świeżego powietrza i trochę się rozbudzić.

Ubrała aksamitny płaszcz, który podkreślił jej wdzięk i ruszyła

w drogę. Straciła poczucie czasu i oddaliła się bardzo daleko od zamku, gdy nagle coś przykuło jej uwagę. Daisy spostrzegła dwóch niemieckich oficerów i postanowiła ich podsłuchać. Oczywiście Daisy schowała się za konarem drzewa, by przypadkiem jej nie zauważono.

-Zgubiłem tego chłopca! - powiedział jeden z nich.

-Dobra, na pewno nie odszedł zbyt daleko. Gdzieś tu się pewnie szwęda - odrzekł drugi.

Towarzysze rozglądali się za małym, drobnym chłopcem dobre 15 minut, aż w końcu zrezygnowali i oddalili się.

Księżna czując się już bezpiecznie wyszła z ukrycia i udała się

w powrotną drogę. Przeżyła już za dużo wrażeń, jak na jeden dzień.

Nie minęła chwila, a usłyszała jakiś szmer.

-TRZASK - gałąź przed jej oczyma runęła na ziemię.

W tym samym momencie Daisy zobaczyła małego chłopca.

Był cały poraniony .

Uklękła i delikatnie nim potrząsnęła.

Pomyślała, że to właśnie jego szukali oficerowie.

-Słyszysz mnie? - zapytała szeptem.

Chłopiec otworzył oczy, jednak nie potrafił się ruszyć. Gdy zobaczył kobietę na początku chciał uciec, bo był oszołomiony, ale ta szybko dała mu znak, że jest bezpieczny, z resztą był ranny w nogę i daleko

by nie odszedł.

-Nic Ci nie zrobię - obiecała Daisy - Chyba złamałeś nogę.

Księżna podniosła go delikatnie, przecież nie chciała zrobić mu krzywdy.

-Jak masz na imię? - zapytała.

-Jestem Christoph - odpowiedział chłopiec.

-Zaniosę Cię do mojego zamku i tam Cię dokładnie opatrzę.

Właśnie w tym momencie Daisy już wiedziała jak może pomóc innym

w czasie wojny.

Gdy dotarli do zamku, księżna razem z Dolly opatrzyły Christoph’a. Okazało się, że chłopak jest sierotą.

Nadział się na oficerów całkiem przypadkiem szukając pożywienia

i zapewne wzbudził w nich podejrzenia, skoro chcieli go schwytać.

-Jeden oficer zaczął mnie gonić, ale go zgubiłem i wdrapałem się na drzewo. Szkoda że, nie zwracałem uwagi na suche gałęzie, bo poraniły mnie w ręce i w twarz. W dodatku złamałem nogę.

Po tej opowieści Daisy nakarmiła Christopha.

Chłopak nie wyglądał dobrze. Był przeraźliwie wychudzony

i blady. Księżna pozwoliła mu przebywać u niej do momentu,

aż wydobrzeje. Niestety wszystko zrobiła w ukryciu przed jej mężem Hansem Heinrichem XV.

Po dwóch tygodniach Christoph pożegnał się z Daisy i jej przyjaciółką Dolly, i dołączył do sierocińca.

Księżna zaczęła bardzo intensywnie i poważnie zastanawiać się

nad dołączeniem do Czerwonego Krzyża.

-Ta cała sytuacja sprzed dwóch tygodni spowodowała, że zrozumiałam, iż muszę się bardzo zaangażować w pomoc humanitarną.

-Nie mogę tak bezczynnie czekać na koniec wojny - powiedziała.

I tak się stało. Księżna dołączyła w 1914 roku do Czerwonego Krzyża

w Berlinie w dzielnicy Tempelhof. Daisy szybko została tam przyjęta jako pielęgniarka.

W kolejnych dniach księżna pracując już jako wolontariuszka doglądała chorych i rannych żołnierzy. Z każdym rozmawiała i każdemu chciała pomóc. Bardzo często pomagała lekarzom w amputacjach, współpracując z doktorem Kisterem. Potrafiła pracować w trudnych warunkach. Żołnierze i cywile zazwyczaj byli w fatalnym stanie. Jedni byli bez rąk, bez nóg, czy bez oczu.

Innym krew wylewała się z uszu lub było trzeba ich reanimować.

Księżna bardzo dokładnie pielęgnowała swoich podopiecznych.

Nie było jej łatwo, ale była zawzięta i zdeterminowana.

W pociągu sanitarnym poznała wiele osób lecz z jedną z nich przebywała bardzo często. Był to młody Francuz - Lucas. Miał zaledwie 20 lat, a teraz leżał na łóżku polowym w pociągu sanitarnym.

-Wezwano mnie na front zachodni. Jednak nie pamiętam zbyt wiele. Chyba walczyłem … - mężczyzna zamilkł.

-Walczyłeś w bitwie pod Marną - odpowiedziała za niego Daisy. Dowiedziała się tego od lekarzy.

-Tak, masz rację. Przez cały ten stres mam niekontrolowane zaniki pamięci. Myślałem, że nie przeżyję tej ofensywy. Trzeba przyznać, że wróg jest bardzo agresywny. Niemcy na nas bardzo napierali. Jednak myślę, że mamy wielką przewagę i wygramy tą bitwę- odważniej odpowiedział Lucas.

-Też mam taką nadzieję - uśmiechnęła się do niego - teraz odpoczywaj, jesteś ranny. Zostałeś postrzelony w brzuch, ale jak na razie Twój stan jest w normie - rzekła i usiadła bliżej chłopaka.

Każda leżąca tam osoba miała traumę i złe wspomnienia.

-Wojna jest okrutna - pomyślała Daisy, jednak chciała rozweselić

w jakiś sposób nowo poznanego chłopaka, więc zaśpiewała mu piosenkę.

Gdy to uczyniła, przypomniały się jej koncerty humanitarne, na których występowała, sztuki i inscenizacje wystawiane w teatrach. Na samą myśl Daisy rozpromieniła się razem z Lucasem. Mężczyźnie bardzo spodobała się ta piosenka. Potem jeszcze chwilę rozmawiali ze sobą. Gdy skończyli księżna poszła po prowiant dla podopiecznych. Kiedy już to zrobiła wymieniła się wartą z inną wolontariuszką i poszła się przespać, by móc znów w pełni sił udzielać pomocy podopiecznym.

Następnego, bardzo pochmurnego dnia Daisy razem z doktorem Kisterem i innymi sanitariuszkami operowali Williama. Był to bliski kolega jednej z pielęgniarek. Operacja trwała kilkanaście godzin. Wszyscy musieli być niezmiernie dokładni i skupieni. William walczył o życie.

Na szczęście zabieg zakończył się sukcesem.

Wieczorem, kiedy Daisy udała się do pacjenta, by sprawdzić jak się czuje. Zauważyła, że chory chce jej o czymś powiedzieć.

-Nie potrafię tego zapomnieć - zaczął William - Uciekałem wraz

z innymi żołnierzami przed ostrzałem. Byliśmy otoczeni.

Biegłem przed siebie. Wokół leżało pełno ciał.

Gdy już się oddaliłem myślałem, że jestem bezpieczny, jednak nadal słyszałem strzały. Byłem schowany w gąszczu krzewów, ale postanowiłem się rozejrzeć. I to był błąd. Nie sprawdziłem otoczenia dokładnie. Postrzelili mnie w nogę i ramię.

Tak jak widać - opowiadał mężczyzna.

-Mój Boże! - Daisy niedowierzała. Coraz częściej dowiadywała się jaka wojna jest straszna i zła.

-Dziękuję, że mnie wysłuchałaś - William był wdzięczny za poświęcony mu czas - i podziękuj wszystkim lekarzom i wolontariuszom. Zawdzięczam Wam życie - powiedział z wdzięcznością mężczyzna.

-Po to tutaj jesteśmy. Ratujemy Was i wspieramy. Tak jak Wy to robicie dla ojczyzny - odrzekła księżna po czym udała się podziękować sanitariuszom w imieniu Williama.

Jeszcze innego dnia księżna jadąc pociągiem sanitarnym odwiedziła obóz jeńców angielskich pod Berlinem, gdzie została posądzona o szpiegostwo na rzecz Anglii. Na polecenie władz wojskowych musiała zrezygnować z działalności, jako siostry Czerwonego Krzyża i wyjechać do Książa.

-Straciłam pracę, mój mąż chce się ze mną rozwieść i zaczynam chorować na stwardnienie rozsiane - żaliła się Daisy swojej powierniczce Dolly.

-Moja Pani, w końcu znajdzie Pani pracę, a chorobą proszę się nie przejmować. Niech Pani się uśmiechnie, zrobiła już Pani tak dużo. Mało kto by tak postąpił. Bardzo się Pani poświęca dla społeczeństwa - Dolly za wszelką cenę chciała pocieszyć księżną.

Po jakimś czasie do Daisy znowu wrócił duch nadziei. Znowu tryskała energią i była pełna życia. W 1916 roku zapisała się do Czerwonego Krzyża, ale tym razem austriackiego.

-Jedziemy na front zachodni - poinformowała księżną jedna z sanitariuszek.

Daisy jeździła pociągiem sanitarnym D-3 pomiędzy Francją a Niemcami. Opiekowała się osiemdziesięcioma pacjentami.

Oprócz dobrych kontaktów z podopiecznymi zawierała również przyjaźnie lub znajomości z pielęgniarkami. Jedną z nich była Madison, córka jednego z pacjentów. Dziewczyna często zwierzała się Daisy.

-Mój ojciec Joseph jest żołnierzem, który trafił do pociągu

z ciężkimi wewnętrznymi poparzeniami. Niestety podczas ataku on

i wiele innych schronili się w okopach, gdzie niespodziewanie wpuszczono gaz bojowy - z płaczem wypowiedziała Madison.

Księżna, która widziała już tak wiele i wydawałoby się, że w jakimś stopniu jest silna emocjonalnie, ta opowieść naprawdę przytłoczyła.

-Mogę sobie tylko wyobrazić jak się czujesz, ale szczerze Ci współczuję. Pamiętaj że nie jesteś sama - powiedziała Daisy przytulając koleżankę.

-Mamy tutaj przecież dobrych oddanych lekarzy, którzy na pewno pomogą Twojemu ojcu - to powiedziawszy obie wróciły do swoich obowiązków.

Po kilku miesiącach ciężkiej i rzetelnej pracy Daisy wróciła do zamku

w Książu. W Szczawnie-Zdroju Maria Teresa postanowiła przekształcić “Hotel Grand” w szpital polowy zwanym lazaret.

-Osobiście oznajmiam, że w szpitalu jest miejsce nie tylko dla oficerów, lecz także dla żołnierzu niższej rangi - powiedziała dumna Daisy do personelu.

Dzięki znajomościom księżnej związanej z działalnością charytatywną Czerwonego Krzyża sprowadziła do szpitala specjalistów z Tempelhof

i grupę wykwalifikowanych pielęgniarek. Daisy w dalszym ciągu doglądała lazaret, odwiedzała pacjentów troszcząc się o nich tak jak w pociągu D-3.

-Zrozumiałam, że moją misją jest pomaganie i nie wyobrażam sobie spocząć na laurach, gdy wokoło tyle potrzebujących, a ja przecież kocham ludzi - powiedziała Daisy.

 

 

 


 

Sukces Klaudii Nogawicy

 

 

RODO:

W Szkole Podstawowej w Wiśle Małej Inspektorem Ochrony Danych jest Pan Wojciech Kiełkowski.

 

Dane kontaktowe do IOD:

Pszczyński Zarząd Edukacji

ul. Zdrojowa 4

E-mail: iod@pze-pszczyna.pl

tel. (32) 212-85-60

 

Wszelkie przekazane nam dane osobowe są przez nas zbierane i przetwarzane zgodnie z ustawodawstwem o ochronie danych osobowych obowiązującym w Polsce oraz Unii Europejskiej i są zabezpieczone przez dostępem osób trzecich.

Szkoła Podstawowa

w Wiśle Małej - 2019